gdy ukończyłem 18 lat, wiązało się to oczywiście ze świętowaniem urodzin. We wcześniejszych postach wspomniany przeze mnie kumpel postanowił sprawić mi prezent w postaci biletu lotniczego do London Stansted i tygodniowym pobytem w jego progach. Był to jednocześnie mój pierwszy samodzielny wyjazd za granicę i równocześnie pierwszy takowy lot samolotem.
Oczekiwanie na samolot - STN airport |
Ciekawiej było z lotem powrotnym już po całym pobycie. Zakupiliśmy bilety autobusowe, które miały mnie dowieść na lotnisko Stansted na godzinę przed odlotem (tak na styk powiedziałbym). Jednak, nawet o 4:00 AM w Londynie nadal stoją ogromne korki, co skutkowało naszym 30 min opóźnieniem. Zaraz po opuszczeniu autobusu, w te pędy pobiegłem do kontroli bagażowej. Nie ukrywam, że Panu kierowcy nie śpieszyło się z oddaniem mi walizki. Pokazując wszystkim wokół palcem na moim bilecie godzinę odlotu, prosiłem wszystkich po angielsku, po francusku, po polsku o przepuszczenie mnie przez kolejkę. Udało się. Następnie należało przebiec przez ten cały labirynt sklepików, barów, restauracji, kafejek itp. kto był ten wie o czym mówię... Następnie wyczaiłem, że tą kolejką trzeba pojechać odpowiednią ilość stacji, pojechałem. Zobaczyłem dwie kolejki i faceta w pomarańczowym wdzianku, bodajże jakiś technik. Zapytałem się go tylko, tak naprawdę z lekką nadzieją, czy istnieje szansa dostania się na pokład tego samolotu. W tym momencie pokazał mi palcem przez okno samolot ustawiający się na torze...
Zaprowadził mnie do wyjścia i takim mini wanem zawiózł mnie z powrotem na terminal, całkiem sympatycznie. Następnie podebrała mnie taka Pani, i zaprowadziła mnie do całkowitego wyjścia z lotniska. Spotkałem tam mojego kumpla, który miał na mnie czeka, bo i tak miał autobus później. Jego zdziwienie było nie do opisania :D Niewiele myśląc, kupiłem sobie bilet autobusowy z powrotem do jego domu, a potem zadzwoniłem do rodziców. Rodzice, bojąc się prawdopodobnie o to, że zostanę w UK już na zawsze (WTF?), kazali mi się natychmiast dowiedzieć, ile kosztuje przebukowanie lotu na inną godzinę i bezzwłocznie zwrócić ten bilet autobusowy. Po jakiś 3 godzinach pieprzenia się z biurem banku o umożliwienie wypłaty większej kwoty niż pozwala limit i o pozwolenie na wypłaty w bankomatach za granicą, udało się. Teraz wystarczyło tylko czekać 8 godzin na samolot.
Morał z tej historii krótki, a niektórym znany. Pojawiajcie się na lotnisku minimum 3-4 godziny przed wylotem i nie wydawajcie niepotrzebnie pieniędzy na podróż po Anglii autobusami, lepiej dolecieć na pobliskie lotnisko i trochę dopłacić.
Dziękuję, pozdrawiam, do przeczytania!
0 komentarze:
Prześlij komentarz